Pierwotne, przypadkowe obserwacje, w stosunku do których w artykule "... Timesa" użyto słowa "zauważył", w "Nesweeku" stały się zależnością, którą "stwierdzono" -
"pacjentki w szpitalach psychiatrycznych używają sprośnych słów dużo częściej niż mężczyźni" (proszę zwrócić uwagę na dodanie słowa "dużo"). W
rubryce prowadzonej przez dr Brothers "chroniczne schizofreniczki" stały się "pacjentkami psychiatrycznymi" - termin ten mogłby dotyczyć także pacjentek z lżejszymi zaburzeniami.
Współczesny autorytet we wszystkich sprawach seksualnych - "Playboy" -
uprościł to zagadnienie dla swych czytelników, formułując zbyt szerokie uogólnienie, że "wielu psychologów, jak podaje "The New York Times", stwierdziło, iż kobiety ze wszystkich warstw społecznych stają się coraz bardziej rozhamowane, jeśli chodzi o posługiwanie się sprośnym językiem"
("Playboy", 1969). Jedynym wzmiankowanym psychologiem jest dobrze znany obecnie autorytet, Philip Zimbardo, którego wyczerpujące badania
"potwierdzają" powyższą zasadę ludzkiego zachowania.
Ostatnim przyczynkiem do tego zanieczyszczania środowiska jest fakt, że niepotwierdzona, stronnicza (być może tendencyjnie "antyfeministyczna") obserwacja przeszła obecnie do wzniosłego królestwa generalizacji naukowej
- wkrótce stanie się solidną prawdą. Czy uwierzyłbyś w następujący opis typu "Kto chce niech wierzy", zamieszczony w popularnej rubryce w "San Francisco Chronicle" (13 listopada 1971)?
Wędka szczęścia
"Każdy czegoś się boi".
L. M. Boyd
|Pytanie |otwarte: Jest faktem dowiedzionym, że pacjentki w szpitalach psychiatrycznych klną na czym świat stoi, znacznie częściej niż pacjenci mężczyźni. Jak byś to wytłumaczył?
Niestety, reguły tej gry zabraniają jakiejkolwiek osobie dowolnej płci, która przeczytała powyższy tekst, przedstawiania wyjaśnień tego
"dowiedzionego faktu".
|Morał: Autorytety są godne zaufania w takim tylko stopniu, jak ich najsłabsze materiały dowodowe, ich najbardziej wątpliwe przesłanki i ich wątpiący krytycy.
Poziomy analizy
psychologicznej
Badacz studiujący dane zjawisko czy proces może zadawać pytania, stosować techniki i zbierać dane odpowiadające różnym poziomom analizy - od wysoce szczegółowych, drobiazgowych i specyficznych do ogólnych, szerokich i całościowych. W psychologicznych badaniach można wyróżnić trzy poziomy analizy: poziom mikroskopowy, poziom molekularny i poziom molarny.
Na poziomie |mikroskopowym zainteresowanie skupia się na możliwie najdrobniejszych częściach, zdarzeniach i subjednostkach organizmu.
Precyzja, szczegółowość, rygorystyczne metody zbierania danych oraz analiza ilościowa - oto charakterystyczne cechy badań przeprowadzanych na tym poziomie. Badacz studiujący przemiany chemiczne w komórkach oka podczas przekazywania impulsu nerwowego działałby na poziomie mikroskopowym.
Na poziomie |molekularnym również występuje zainteresowanie szczegółami -
małymi, policzalnymi jednostkami pomiaru. Jednakże studiuje się tu większe jednostki niż na poziomie mikroskopowym, ponieważ przedmiotem badania są procesy mniej szczegółowe, które same składają się z subjednostek.
Psychologowie, którzy pracują na przykład w dziedzinie uczenia się, spostrzegania, psycholingwistyki czy przekazywania informacji,
prawdopodobnie najczęściej działają na poziomie molekularnym. Często starają się oni formułować prawa przyczynowe ukazujące związek między procesami wewnętrznymi (takimi jak widzenie barw czy pamięci) a
zewnętrznymi zmiennymi podlegającymi manipulacji).