Każdy jest innym i nikt sobą samym.

Jego mlaskanie roznosiło się po całym domu.
Silje pospieszyła do dziewczynek, które już się przebrały i uczesały.
- Pójdziecie teraz porozmawiać z nim, a ja się przebiorę - powiedziała szybko. - Ale ani słowa o jego wyglądzie i zapachu, słyszysz, Liv? Ty, Sol, poradzisz sobie sama, prawda?
- Tak, znam go dobrze - powiedziała Sol jak dorosła kobieta.
No tak, wiedziałam, pomyślała Silje z goryczą.
Nareszcie pojawił się Tengel i wszystko od razu stało się łatwiejsze. Wyruszyli razem, a najedzony Grimar człapał obok.
Dag nie był przygotowany na taką wizytę i o mały włos źle by się to skończyło, gdyż był bardzo porządny, nie lubił brudu i niechlujstwa. Tengel musiał pospiesznie zakryć chłopu usta dłonią, kiedy ten zrobił minę zapowiadającą niestosowną uwagę. W końcu jednak Dag oswoił się z wyglądem Grimara i dostojnie kroczył obok Silje, trzymając się jak najdalej od starego.
Hanna przyjęła ich leżąc w łożu, dokładnie tak jak się spodziewali. W słabym blasku ognia Silje dostrzegła, że Hanna bardzo się postarzała. W końcu starość dopadła i tę czarownicę. Była o jedno pokolenie starsza od swego siostrzeńca Grimara, a o dwa - od Tengela. Silje właściwie cieszyła się ze słabego światła w izbie, bo choć Grimar budził w niej odrazę, to widok Hanny był po stokroć gorszy. Dziedzictwo złego Tengela kwitło tu w pełni.
- Aha, więc jesteście - rzekła starucha srogo. - Myślałam, że już nigdy nie przyjdziecie.
- Silje zaofiarowała mi poczęstunek, Hanno - powiedział Grimar wzruszony. Był bliski płaczu z powodu tego niezwykłego w jego życiu wydarzenia.
- Tak, wiem, że w tamtej zagrodzie dostaje się jedzenie - syknęła Hanna. - Jadłam tam częściej niż ty, kiedy pomagałam córce Silje przyjść na świat. O, ja widziałam, jak im dobrze! - Po tej małej licytacji zwróciła się do gości: - Tengelu, ty idioto, dlaczego nie pojechaliście z Eldrid?
Hanna była jedyną osobą, która traktowała groźnego Tengela jak chłopczyka.
- Czy powinniśmy byli to zrobić? - zapytał spokojnie. Nie wydawał się zaskoczony.
- Wiesz, że powinniście. Sol również to wiedziała.
Dzieci stały przy drzwiach, ciche i przejęte. Dag nie czuł się najlepiej w zaniedbanej chacie.
- Nie byłem pewien - powiedział Tengel. - Tam, na zewnątrz, czeka nas tyle zła.
- Zawsze byłeś głupi - parsknęła Hanna. - Zawsze miałeś wzgląd na to lub tamto. Wiesz, że nikt z nas nie może sobie pozwolić, by być dobrym. A ty jesteś tak głupio naiwny. Musisz walczyć o swoich, człowieku! Posłuchaj mnie teraz... - Pochyliła się do przodu. - Wiem że ty też to czułeś. Pozwoliłeś zabrać zwierzęta. To było mądre. Przygotuj się do drogi. Nie zwlekaj!
Stał spokojnie, jego twarz niczego nie wyrażała.
- A wy, Hanno? A Grimar?
Znów opadła na poduszki.
- My jesteśmy starzy. Ale dzieci i twoja żona... Podejdź tu, Silje!
W małej ciemnej izbie panował szczególny nastrój. Jakby w każdym kącie czaiły się obserwujące ich duchy. Jakby ktoś płakał, żałując zmarnowanego życia.
Silje zwalczyła niechęć i zbliżyła się do odrażającej postaci w łożu. Mimo wszystko Hanna uratowała kiedyś życie jej i małej, nie wolno o tym zapominać.
Czarownica wzięła dłonie Silje w swoje powykrzywiane ręce.
- Ty i twoje dzieci, Silje. One były... były... Ach, nieważne! Przypilnuj, by ten opieszały drab, którego masz za męża, wyprowadził was z doliny! - Zniżyła głos. - Tym razem ja nie będę mogła ci pomóc.
Silje drgnęła. A więc Hanna wiedziała!
No tak, naturalnie. Hanna zawsze znała prawdę.
Uścisnęła dłonie starej.
- Dlaczego sądzicie, że musimy opuścić dolinę? - zapytała głośno.
Hanna popatrzyła na Tengela.
- Nie wiesz, dlaczego?
- Nie - odpowiedział. - Odczuwam tylko głęboki niepokój.
Starucha skinęła głową.
- Ja czuję więcej. Czuję, że jeden z Ludzi Lodu znalazł się w opałach. W strasznych tarapatach.
- Heming? - zapytał Tengel cicho.
- Właśnie! Nędzny Heming, powinno się go zadusić już w kołysce.
Od wielu lat nic nie słyszeli o Hemingu. Przypuszczali, że jest gdzieś daleko albo że od dawna nie żyje.
- Rozumiesz więc, że musisz stąd odejść.
- Tak. Ale czy naprawdę sądzicie, że istnieje niebezpieczeństwo? Tutaj?
Starucha niecierpliwie poruszyła głową.
- Wezwałam was do siebie, prawda? Cała aż płonę od nieustannego uczucia, że konieczny jest pośpiech.
- Dobrze. Pomyślę o tym.
- A więc myśl szybko! Szybko! I pozwól twojej córce, a raczej córce twojej siostry Sunnivy, Sol, zostać tu przez chwilę. Chcę z nią porozmawiać.
- Hanno? - zawołał Tengel ostro.
- Nie mieszaj się do tego? - wrzasnęła starucha głosem przeszywającym aż do szpiku kości. - Że też takie mądre dziewczęta muszą przebywać z takim durniem! Odejdź stąd teraz! I uważaj na moją chrześnicę, małą Liv Hannę!

Tematy