X


Każdy jest innym i nikt sobą samym.


A potem kaznodzieja odczytywał następne dwie linijki i wszyscy znowu je śpiewali – i tak dalej,
i dalej. Ludzie nabierali coraz większego rozpędu i śpiewali coraz głośniej, a kiedy się już hymn
zbliżał do końca, niektórzy zaczęli jęczeć, a inni zaczęli wrzeszczeć. Potem kaznodzieja zaczął
wygłaszać kazanie. I muszę powiedzieć, że ostro wziął się do rzeczy; najpierw ciskał się z jednej
strony podwyższenia, a potem ciskał się z drugiej strony podwyższenia, a wreszcie wychylał się
126
nad barierkę w środku podwyższenia, cały czas podskakując i wymachując rękami, i wrzeszcząc
wniebogłosy. A co rusz podnosił do góry Biblię, otwierał ją i przesuwał w powietrzu to w tę, to w
tamtą stronę, wołając: —Oto miedziany wąż na puszczy! Wejrzyjcie nań i żywi zostańcie!– A
ludzie ryczeli: – Gloria! A-a-men. – Potem gdy ludzie jęczeli i wzdychali, i wykrzykiwali amen,
kaznodzieja tak zaczął mówić:
– Och, pójdźcie na ławę pokutników! Pójdźcie, skalani grzechem! – (Amen!) – Pójdźcie,
chorzy i cierpiący! – (Amen!) – Pójdźcie, chromi, niemi i ślepi! – (Amen!).– Pójdźcie wszyscy,
którzyście znużeni i zbrukani, i boleściwi! Pójdźcie, o wy, upadli na duchu. Pójdźcie, o wy, z
sercem pełnym skruchy! Pójdźcie, w waszych łachmanach, nikczemności i brudzie! Wody, które
oczyszczają z grzechu, są dostępne dla wszystkich, a bramy niebios stoją otworem – och,
pójdźcie i znajdźcie ukojenie! —. (A-a-aaamen! Gloria! Glo-o-o-ria, alleluja!)
I tak w kółko. Wszyscy w szopie wrzeszczeli i zawodzili, i wcale już nie można było
zrozumieć, co kaznodzieja mówi. Wszędzie dookoła ludzie wstawali z miejsc i siłą przepychali
się przez tłum do ławy pokutników, a jak szli, łzy im ciekły po twarzach. Kiedy już wszyscy
pokutnicy stłoczyli się w pierwszych ławkach, zaczęli znowu śpiewać i wrzeszczeć, i rzucali się
na ziemię – całkiem dzicy i obłąkani.
Zanim się obejrzałem, Króla już przy mnie nie było. Słyszałem tylko jego głos zagłuszający
wszystkie inne głosy. A potem zobaczyłem, jak się wpycha na kazalnicę. Kaznodzieja poprosił
go, żeby przemówił do zgromadzonych, a on nie dał sobie tego dwa razy powtarzać. Powiedział,
że jest piratem – a właściwie, że był przez trzydzieści lat piratem na Oceanie Indyjskim, że na
wiosnę tego roku załoga jego statku bardzo się przerzedziła po jakiejś strasznej bitwie i że on
przyjechał do kraju po nowy zaciąg ludzi. Bogu dzięki, wczoraj wieczorem został obrabowany na
statku i wysadzony na brzeg bez centa przy duszy, z czego nadzwyczajnie się cieszy i w ogóle
nic lepszego nie mogło go na tym świecie spotkać, bo teraz jest zupełnie odmienionym
człowiekiem i pierwszy raz w życiu czuje się naprawdę szczęśliwy. A choć jest biedny jak mysz
kościelna, bez chwili zwłoki puści się w drogę powrotną na Ocean Indyjski i resztę życia
poświęci dziełu nawracania piratów, bo zna wszystkich korsarzy na tamtejszych wodach i będzie
to mógł zrobić lepiej niż ktokolwiek inny na świecie. Nie ma pieniędzy, więc czeka go długa
droga, ale dotrze kiedyś na miejsce, a ile razy nawróci jakiego pirata, tyle razy powie: – Nie
dziękuj mi, to nie moja zasługa. Wdzięczność twoja należy się tym zacnym ludziom z zebrania
misyjnego w Parkville, tym prawdziwym dobroczyńcom ludzkości, a także ich drogiemu
127
kaznodziei, co jest najwierniejszym przyjacielem korsarzy. – Tutaj Król zalał się łzami i wszyscy
inni też się zaleli. Potem nagle ktoś wrzasnął: – Zróbmy na niego składkę Zróbmy składkę! –
Kilku mężczyzn skoczyło, żeby zrobić tę składkę, ale ktoś inny zawołał: – Niech sam zbiera! – i
po chwili wszyscy powtórzyli to wołanie nie wyłączając pastora.
Więc Król zaczął obchodzić szopę z kapeluszem w ręce, przewracając oczami i błogosławiąc
ludzi, wychwalając ich pod niebiosa i dziękując im, że są tacy dobrzy dla tych nieszczęśliwych
piratów hen, daleko na morzu; a co ładniejsze dziewczęta z twarzami mokrymi od łez
przepychały się do niego i pytały, czy pozwoli się pocałować na pamiątkę. Król im pozwalał. A
niektóre to nawet ściskał i całował nie mniej jak pięć albo sześć razy. Potem ludzie zaczęli go
prosić, żeby został w Parkville chociaż z tydzień, i wszyscy chcieli, żeby mieszkał u nich w

Tematy

Drogi użytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

 Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

 Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.