X


Każdy jest innym i nikt sobą samym.

Przystanął przy trumnie i spojrzał na swego przyjaciela. Nawet ty nie byłeś nieśmiertelny, Angus.
Poszedł dalej, skręcił w środkowe przejście i usiadł w czwartym rzędzie. Z tego miejsca obserwował procesję znajomych twarzy z Brant Hill. Była wśród nich Anna Valentine, sąsiadka Angusa, która niestrudzenie zadręczała go telefonami i zapiekankami. Byli wśród nich koledzy z pola golfowego, znajomi z kółka degustatorów wina i muzycy z amatorskiej orkiestry.
A gdzie Phil Dorr?
Bigelow rozejrzał się, wiedząc, że Phil powinien tu być. Nie dalej jak przed trzema dniami wypili w klubie po kilka szklaneczek, poszeptując o starych kumplach od pokera, o Angusie, Harrym i Stanie Mackie. Żaden już nie żył, pozostali tylko on i Phil. Poker we dwóch to gra niewarta świeczki – stwierdził Phil. Chciał wsunąć Angusowi do trumny talię kart. Ot tak, na pożegnanie i na dobry początek przy zielonym stoliku w niebiesiech. Zastanawiał się, czy rodzina miałaby coś przeciwko temu. Uznają, że to tani dowód przyjaźni? Że uchybia godności nieboszczyka, spoczywającego na połyskliwych atłasach? Śmiali się z tego ze smutkiem, sącząc kolejną szklaneczkę toniku. Pies to drapał – zdecydował Phil. Zrobi to tak czy inaczej. Angus na pewno by ten gest docenił.
Mimo to nie pokazał się z kartami na pogrzebie.
Między krzesła wcisnęła się Anna Valentine i usiadła obok Bigelowa. Twarz miała mocno upudrowaną, lecz – o ironio! – miast kamuflować jej wiek, puder uwydatniał każdą, nawet najdrobniejszą zmarszczkę. Jeszcze jedna wygłodniała wdowa. Gdziekolwiek się obrócisz – wdowa. W normalnych okolicznościach pewnie unikałby rozmowy, nie chcąc rozbudzać w niej fałszywych nadziei – Anna myślała tylko o jednym – ale tak się złożyło, że w pobliżu nie było nikogo, z kim mógłby zamienić choćby parę słów.
Nachylił się do Anny i szepnął:
– Gdzie Phil?
Spojrzała na niego, zdziwiona, że się do niej zwrócił.
– Co?
– Phil Dorr. Miał tu być.
– Chyba źle się czuje.
– Co mu jest?
– Nie wiem. Dwa dni temu zrezygnował z wyprawy do teatru. Powiedział, że ma coś z oczami.
– Mnie nic nie mówił.
– Zauważył to dopiero w ubiegłym tygodniu, miał iść do lekarza. – Głęboko westchnęła i popatrzyła na trumnę. – To straszne, jak szybko wszystko się nam psuje, prawda? Oczy, biodra, uszy... Dzisiaj zdałam sobie sprawę, że zmienił mi się głos. Nigdy dotąd nie zwróciłam na to uwagi. Oglądałam kasetę z wycieczki do Faneull Hall i nie mogłam uwierzyć, że mówię jak sędziwa staruszka. I czuję się jak sędziwa staruszka, Jimmy, przestałam rozpoznawać się w lustrze... – Znowu przeciągle westchnęła. Po jej policzku spłynęła pojedyncza łza, żłobiąc w pudrze kręty wąwóz. Otarła ją, ale rozmazała przy tym makijaż.
Phil ma coś z oczami.
Bigelow pogrążył się w zadumie. Koło trumny wciąż sunął sznur żałobników, wciąż skrzypiały krzesła, wciąż niósł się szmer przyciszonych głosów:
– Pamiętasz, jak Angus...
– Nie mogę uwierzyć, że już zgasł...
– Powiadają, że to wylew...
– Nie, słyszałem, że to coś innego... Bigelow gwałtownie wstał.
– Nie zostajesz na nabożeństwie? – spytała Anna.
– Muszę... muszę z kimś porozmawiać – odrzekł, przeciskając się między krzesłami. Chyba go wołała, ale ruszył w stronę wyjścia i nie obejrzał się za siebie.
Najpierw pojechał do Phila, który mieszkał ledwie kilka domów od niego. Drzwi były zamknięte, nikt nie reagował na dzwonek. Bigelow stał na ganku, potem zajrzał przez okno. Widział stamtąd tylko mały hol, stolik z wiśniowego drewna i mosiężny stojak na parasole. Aha, jeszcze but na podłodze. But. Uznał, że to dziwne, wręcz niemożliwe! Phil był chorobliwie pedantyczny.
Bigelow zawrócił i mijając ogrodową furtkę, dostrzegł, że skrzynka na listy jest pełna. To też było do Phila niepodobne.
Miał coś z oczami...
Wsiadł do samochodu i krętą alejką przejechał kilkaset metrów do gmachu kliniki. Wszedł do recepcji ze spotniałymi dłońmi i z walącym sercem.
Recepcjonistka go z początku nie zauważyła, zbyt zajęta rozmową przez telefon.
Bigelow załomotał w okienko.
– Muszę się widzieć z doktorem Wallenbergiem.
– Zaraz do pana podejdę – odrzekła.
Coraz bardziej sfrustrowany patrzył, jak się od niego odwraca, jak zaczyna postukiwać w klawiaturę komputera, nie przerywając rozmowy o składkach ubezpieczeniowych i numerach autoryzacyjnych.
– To ważne! – krzyknął. – Muszę wiedzieć, co się dzieje z Philem Dorrem!
– Rozmawiam przez telefon, proszę pana.
– Phil też zachorował, tak? Ma kłopoty z oczami.
– Musi pan porozmawiać z jego lekarzem.
– W takim razie proszę mnie wpuścić do doktora Wallenberga.
– Doktor Wallenberg wyszedł na lunch.
– Kiedy wróci? Kiedy?!
– Proszę się uspokoić, musi się pan uspokoić... Bigelow wsunął rękę przez okienko i grzmotnął pięścią w widełki telefonu.
– Chcę się widzieć z Wallenbergiem!
Recepcjonistka cofnęła się z zasięgu jego ramion. Z sąsiednich pomieszczeń archiwum wyszły dwie kobiety. Wszystkie trzy gapiły się na starca szalejącego w poczekalni.
Otworzyły się drzwi i wszedł lekarz, olbrzymi Murzyn, górujący nad Bigelowem niczym wieża. Na przypiętym do fartucha identyfikatorze widniało nazwisko: Dr Brace.

Tematy

Drogi użytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

 Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

 Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.