Wybieraj. Nie będziemy hałasować, kiedy będziesz wypoczywał.»
«Czy masz taras?»
«Tak, z winoroślą, choć jest jeszcze nieco rzadka i daje mało cienia.»
«Zaprowadź mnie tam. Wolę wypocząć tam, na górze. Będę rozmyślał i modlił się.»
«Jak chcesz. Chodź.»
Od strony ogrodu małe schody prowadzą na dach stanowiący taras otoczony murkiem. I tutaj są sieci i liny. Jakież światło rozświetla niebo i jakie lazurowe jest jezioro! Jezus siada na stołku i opiera plecy o murek. Piotr pochwycił żagiel i rozciąga go nad winoroślą i z boku, aby ochronić [miejsce] od słońca. Jezus w widoczny sposób cieszy się z tego.
«Odchodzę, Nauczycielu.»
«Idź. Ty i Jan powiedzcie, że o zachodzie słońca będę stąd mówił.»
Jezus pozostaje sam i długo się modli. Nie ma żadnego hałasu, nic wokół modlącego się Jezusa, z wyjątkiem ćwierkających wróbli oraz dwóch par gołębi, które przylatują do gniazd i odlatują.
Mijają godziny, spokojne i ciche. Potem Jezus wstaje, przechadza się po tarasie, patrzy na jezioro i na dzieci bawiące się przy drodze. Uśmiecha się do nich, a one uśmiechają się do Niego. Patrzy na drogę w stronę małego placu, znajdującego się w odległości około stu metrów od domu. Schodzi. Idzie do kuchni i mówi:
«Niewiasto, idę nad brzeg [jeziora].»
Wychodzi i rzeczywiście [idzie] w tym kierunku. Kiedy jest blisko dzieci, pyta: «Co robicie?»
«Chcieliśmy bawić się w wojnę, ale on nie chce, więc bawimy się w łowienie ryb.»
Ten, który “nie chciał” [bawić się w wojnę] – to mały drobny chłopczyk z oczami pełnymi światła. Być może biorąc pod uwagę swą słabość, wiedział, że inni poturbowaliby go ‘bawiąc się w wojnę’ i dlatego chce pokoju?
Jezus korzysta z tej okazji, by przemówić do dzieci:
«To on ma rację. Wojna jest Bożą chłostą dla ukarania ludzi. Ukazuje ona, że człowiek nie jest już prawdziwym synem Boga. Gdy Najwyższy stworzył świat, uczynił wszystko: słońce, morze, gwiazdy, rzeki, rośliny, zwierzęta, lecz nie stworzył broni. Stworzył człowieka i dał mu oczy, by patrzył z miłością. Dał mu usta, by wypowiadał słowa miłości; uszy, by słuchał [tych słów]; ręce – by pomagał i pieścił; stopy – by biegł pospiesznie ku bratu, będącemu w potrzebie. [Dał też] serce zdolne do kochania. Podarował człowiekowi inteligencję, słowo, miłość, uczucia, lecz nie dał mu nienawiści. Dlaczego? Bo człowiek, stworzenie Boże, miał być miłością jak Bóg jest Miłością. Gdyby człowiek pozostał stworzeniem [takim, jakiego chciał Bóg], trwałby w miłości i rodzina ludzka nie znałaby wojen ani śmierci.»
«Ale on nie chce wojny, bo zawsze przegrywa!»
Jest tak, jak się domyśliłam. Jezus uśmiecha się i mówi:
«Nie trzeba odrzucać czegoś, co szkodzi, tylko dlatego, że szkodzi nam osobiście. Trzeba odrzucać to, co wszystkim szkodzi. Jeśli ktoś mówi: “Nie chcę tego, bo przegram” – to jest egoizm. Prawdziwy syn Boży powie przeciwnie: “Bracia, wiem, że miałbym przewagę, ale mówię wam: nie róbcie tego, bo poniesiecie szkodę.” Och! Jakże ten [dobrze] zrozumiałby podstawowe przykazanie! Kto potrafi Mi je powiedzieć?»
Jedenaście ust mówi chórem: «Będziesz miłował twego Boga ponad wszystko, a bliźniego jak siebie samego!»
«Och! Jesteście grzecznymi dziećmi. Wszyscy się uczycie?»
«Tak.»
«Kto z was jest najpilniejszy?»
«On!»
To wątły chłopiec, który nie chce się bawić w wojnę.
«Jak się nazywasz?» [– pyta Jezus]
«Joel.»
«To wielkie imię. To ten, który mówi: “Słaby niech powie: jestem silny!” Lecz silny czym? Prawem prawdziwego Boga, aby być wśród tych, których Bóg w Dolinie Sądu Ostatecznego ogłosi Swymi świętymi. Teraz już bliski jest sąd, ale nie w Dolinie Sądu, lecz na górze Odkupienia. Tam – kiedy zaciemni się słońce i księżyc i kiedy gwiazdy drżąc płakać będą z litości – dokona się oddzielenie synów Światłości od synów Ciemności. Cały Izrael będzie wiedział, że przyszedł jego Bóg. Błogosławieni ci, którzy Go rozpoznają. Dla tych miód i mleko, i kryształowe wody spłyną do serca, a ciernie staną się wiecznymi różami. Kto z was chce być wśród tych, którzy zostaną nazwani świętymi przez Boga?»
«Ja!» «Ja!» «Ja!»
«Będziecie więc kochać Mesjasza?»
«Tak!» «Tak!» «Ciebie!» «Kochamy Cię!»
«Wiemy, kim jesteś! Szymon i Jakub powiedzieli nam i naszym mamom również. Weź nas ze Sobą.»
«Zaprawdę wezmę was, jeśli będziecie dobrzy. Jednak koniec z grubiańskimi słowami, koniec z przemocą, dość kłótni i niegrzecznych odpowiedzi rodzicom. Modlitwa, nauka i praca, posłuszeństwo. Wtedy będę was kochał i przyjdę do was.»
Dzieci stoją tworząc koło wokół Jezusa. Można by powiedzieć, [że są jak] korona kwiatu z różnokolorowymi płatkami wokół długiego, ciemnoniebieskiego słupka kwiatowego.
[por. J 1,43-52] Starszy mężczyzna podszedł do nich zaciekawiony. Jezus odwraca się, by pogłaskać dziecko, które ciągnie Go za szatę i dostrzega [nadchodzącego]. Jezus wpatruje się w niego. Mężczyzna wita Go, czerwieniąc się, lecz nic więcej nie mówi.
«Chodź! Pójdź za Mną!» [– mówi do niego Jezus]
«Dobrze, Nauczycielu!» [– odpowiada mężczyzna]
Jezus błogosławi dzieci i z Filipem (nazywa go takim imieniem) powraca do domu. Siadają w ogrodzie.
«Chcesz być Moim uczniem?» [– pyta Jezus Filipa]
«Chcę... ale nie ośmielam się mieć nadziei, by nim być.»
«To Ja cię wezwałem» [– mówi mu Jezus.]
«Jestem więc. Oto jestem» [– odpowiada Filip.]
«Wiedziałeś, kim jestem?»
«Andrzej mówił mi o Tobie. Powiedział: “Ten, za którym tęskniłeś, nadszedł.” On wiedział, że tęskniłem za Mesjaszem.»
«Nie zawiodłeś się, oczekując. On jest przed tobą.»
«Mój Nauczyciel i mój Bóg!»