Trzeba tylko uważać, by nie popędzili w niewłaściwym
kierunku. No i nagradzać za działania kończące się odnalezieniem
Nowego Sera. Lubią wykazać się tam, gdzie ceni się działanie i
konkretne rezultaty.
- A co z Zastałkami i Bójkami? - zapytała Angela.
- Niestety, Zastałkowie to spuszczone kotwice, które spowalniają
nasz okręt. Było im zbyt dobrze lub zbytnio obawiali się zmian.
Niektórzy zmienili się dopiero wtedy, gdy przedstawiliśmy im wizję
przyszłości i pokazaliśmy, jak zmiana może poprawić ich życie.
Zastałkowie powiedzieli nam, że ważna jest dla nich stabilizacja,
zmiany musiały więc podnieść ich poczucie bezpieczeństwa. Gdy
zrozumieli, jak ryzykowne jest opieranie się zmianom, niektórzy z
nich przeszli metamorfozę i teraz mają się dobrze. Wizja pomogła
nam przekształcić wielu Zastałków w Bojków.
- A co z tymi, którzy się mimo wszystko nie zmienili?
- Musieli odejść - ze smutkiem powiedział Michael. - Chcieliśmy
zatrzymać wszystkich naszych pracowników, ale wiedzieliśmy, że
jeżeli zmiany nie nastąpią szybko, wszyscy wpadniemy w poważne
tarapaty.
Nasi Zastałkowie natomiast byli na tyle otwarci, że choć na
początku nieco się opierali, to szybko przywykli do nowości, zaczęli
inaczej się zachowywać i ostatecznie pomogli nam odnieść sukces.
Nauczyli się, że zmiany są nieuniknione, i aktywnie ich oczekiwali.
Ponieważ rozumieli ludzką naturę, pomogli nam stworzyć
realistyczną wizję Nowego Sera, którą zaakceptowali niemal
wszyscy pracownicy. Powiedzieli nam, że podoba im się praca w
firmie, która daje im poczucie bezpieczeństwa i narzędzia do
przeprowadzania zmian. No i pomogli nam zachować poczucie
humoru na drodze do Nowego Sera.
- I to wszystko zasługa tej krótkiej opowiastki? - zapytał Richard.
- To nie opowiastka. To świadoma zmiana naszego
postępowania, gdy ją zrozumieliśmy.
- Ja czuję się teraz trochę jak Bójek, ponieważ dla mnie
najważniejszą częścią opowieści był moment, kiedy zaczął się on
śmiać ze swoich obaw i wyobraził sobie, jak będzie pięknie, gdy
znajdzie Nowy Ser - powiedziała Angela. - Z takim wyobrażeniem
łatwiej zdobyć się na wędrówkę po Labiryncie... I Bójek w końcu
znalazł to, czego szukał. Chciałabym, aby mnie udawało się to
częściej.
Frank uśmiechnął się szeroko.
- A więc nawet Zastałkowie niekiedy dostrzegają korzyści płynące
ze zmian...
- Na przykład to, że mogą pozostać na swoich stanowiskach -
dokończył Carlos.
- Albo nawet liczyć na niezłą podwyżkę - dodała Angela.
Richard, który podczas rozmowy siedział zamyślony, ożywił się
nagle i rzekł:
- Moja szefowa wiele razy powtarzała mi, że nasza firma musi się
zmienić. Teraz myślę, że chciała mi w ten sposób zasugerować, że
to ja powinienem się zmienić, ale nie chciałem tego usłyszeć. Myślę
też, że nigdy nie próbowałem dociec, jak wygląda ten Nowy Ser, do
którego chce nas zaprowadzić, i dlaczego miałby mi smakować.
W tym momencie lekki uśmiech przemknął przez twarz Richarda.
- Przyznaję, że podoba mi się pomysł wyobrażania sobie Nowego
Sera i radości, jaką nam przyniesie. Taka wizja rozjaśnia przyszłość.
Jeśli widzisz, jakie korzystne zmiany mogą nastąpić w twoim życiu,
to jesteś bardziej zainteresowany tym, by nastąpiły. Może
powinienem spróbować tego w praktyce. Wydaje mi się, że moje
dzieci nie dostrzegają tego, że w ich życiu coś należałoby zmienić.
Są trochę jak Zastałek - złoszczą się. Prawdopodobnie obawiają się
tego, co przyniesie im przyszłość. Może nie roztoczyłem przed nimi
wizji Nowego Sera... Pewnie dlatego, że sam nie mam jego
wyobrażenia...
Zapadła cisza, ponieważ każdy z nich myślał o własnym życiu.
- Tak... Większość z nas mówiła o działalności zawodowej -
przerwała ciszę Jessica. - Kiedy słuchałam opowieści, myślałam o
swoim życiu prywatnym. Myślę, że mój obecny związek to taki
kawałek Starego Sera, pokryty całkiem grubą warstwą pleśni.
Córy uśmiechnął się ze zrozumieniem:
- Ja też chyba muszę skończyć zły związek.
- A może Stary Ser to tylko stare zachowania? To, z czym
naprawdę musimy skończyć, to przyzwyczajenia, które są przyczyną
złych relacji w naszych związkach - zauważyła Angela.
- O tak! To słuszna uwaga: Nowy Ser to nowy związek z tą samą
osobą! - przyznał jej rację Córy.
- Tak... Jest w tym więcej racji, niż myślałem. Podoba mi się myśl,
by zmieniać zachowania zamiast zrywać związki z innymi.
Schematyczne postępowanie wobec innych ludzi doprowadzi każdy
związek do takiego samego końca - podsumował Richard. - A
wracając do pracy... Może zamiast zmieniać pracę powinienem
zmienić własne do niej podejście. Pewnie dawno już bym
awansował, gdyby wcześniej przyszło mi to do głowy.
Becky, która po skończeniu szkoły przeprowadziła się do innego
miasta i przyjechała do Chicago specjalnie na zjazd absolwentów,
powiedziała: