[9,18] Do licha, cóż to za pomysł przeciwko najlepszej sprawie powoływać się ciągle na imię weteranów? Gdybym jednak,
wielbiąc ich męstwo, co czynię, dostrzegł, że cokolwiek sobie uzur-pują, nie mógłbym ścierpieć ich zuchwałości. Czy przeszkodzi
nam, pragnącym zerwać pęta niewoli, człowiek, który powiedział-
by, że weterani sobie tego nie życzą? Czyż nieliczni są ci, co chwy-tają za broń w obronie wolności? A może oprócz żołnierzy wetera-nów nie ma człowieka, którym by nie owładnął szlachetny gniew
i pragnienie zrzucenia jarzma niewoli? Czy rzeczpospolita zdoła się ostać, ufając jedynie weteranom - bez znacznej pomocy młodzieży?
Weteranów przecież powinniście wielbić jako obrońców wolności, ale gdy gotują niewolę, iść za nimi nie możecie. [9,19] Na koniec -
niech wyrwie się z piersi głos słuszny i godny mojej osoby! -jeśli skinienie weteranów rządzić będzie umysłami stanu senatorskiego i wszystko będziemy tu mówić i robić zgodnie z ich wolą, winni-
śmy życzyć sobie śmierci, którą obywatele rzymscy zawsze nad niewolę przedkładali. Wszelka niewola jest nieszczęściem, lecz nawet gdyby była konieczna, [+] kiedyż wreszcie zaczniecie myśleć
[+] o poświęceniu się sprawie wolności. Skoro nie ścierpieliśmy poprzedniej niewoli, koniecznej i przez los zesłanej, tę na własne życzenie znosić będziemy? Cała Italia pała żądzą odzyskania wolności, naród dłużej służyć nie może. Strój wojskowy i oręż daliśmy narodowi rzymskiemu później, niż on się tego domagał.
20 Senat na posiedzeniu 17 marca 44 r. przegłosował uchwałę utrzymującą w mocy postanowienia Cezara (Phil. 1,1,1), a konsul Pansa miał przedstawić ją do ostatecznego zatwierdzenia ludowi na komicjach centurialnych.
171
[10,20] Przystąpiliśmy do sprawy odzyskania wolności z wielką
nadzieją, czy nawet pewnością; choć, jak przyznaję, wynik wojny jest niepewny i Mars grozi wszystkim jednakowo, to jednak walkę o wolność trzeba toczyć z narażeniem życia. Przecież ono nie polega jedynie na oddychaniu, a życie niewolnika w ogóle nie jest życiem. Wszystkie ludy mogą znosić niewolę, ale nasz naród znosić jej nie może.21 Nie dla innej przyczyny tamci znoszą niewolę, jak dlatego, że uciekają przed trudem i bólem i wszystko mogą ścierpieć, byleby tylko się przed nimi uchronić. Nas przodkowie na-
uczyli i wpoili nam, że wszelkie nasze decyzje i czyny powinny wynikać z godności i cnoty. Odzyskanie wolności jest sprawą tak zaszczytną, że aby to osiągnąć, nie należy unikać nawet śmierci.
Choćby poprzez unikanie obecnego niebezpieczeństwa można by-
ło dostąpić nieśmiertelności, jednak pewnie tym bardziej należało-by jej unikać, bo niewola byłaby dłuższa. Skoro zaś we dnie i w no-cy wszędzie nam śmierć zagraża, nie przystoi mężowi, a już
najmniej Rzymianinowi wątpić, że winien oddać ojczyźnie ducha, którego zawdzięcza naturze.
[10,21] Zewsząd biegną, by gasić pożar, co ogarnia już wszystko.
Wszak idąc za Cezarem, weterani jako pierwsi odparli zakusy Antoniusza. Jego szaleństwo uśmierzył później Legion Marsowy,
a Legion IV okiełznał. Potępiony przez własnych legionistów,
wtargnął do Galii i poznał jej wrogość oraz nieprzychylność, potwierdzone na polu bitwy. Ścigały go wojska Aulusa Hircjusza
i Gajusza Cezara. Później Pansa przeprowadził pobór do wojska, czym podniósł na duchu Rzym i całą Italię. Jeden jest wróg wszystkich, choć przebywa z nim jego brat Lucjusz, obywatel tak drogi narodowi rzymskiemu, że naród dłużej znosić nie może tęsknoty za nim. [10,22] Czy istnieje potwór bardziej obmierzły i bardziej nieludzki niż on? Jak się zdaje, on urodził się po to, by Marek Antoniusz nie był najobrzydliwszym ze wszystkich śmiertelników. Jest z nimi
Trebelliusz, który wrócił do łask po zniesieniu długów, jest Tytus Plankus i pozostali im podobni, co walczą i postępują tak, byśmy myśleli, że przywołano ich z wygnania przeciwko rzeczypospolitej. Saksa zaś i Kafon, sami - nieokrzesani wieśniacy, co właściwego ustroju ani nigdy nie widzieli, ani nie są gotowi go oglądać, niepokoją niedoświadczonych ludzi. Bronią postanowień nie Cezara, lecz Antoniusza. Tak ich zaślepił ogrom Pól Kampańskich, że 21 Zob. Cyceron (Phil. 3,1,3. 5,12. 11,29. 14,36; 6,6,19).
172
im nie wstyd, czemu bardzo się dziwię, gdy widzą, że za sąsiadów mają komediantów i aktorki.22