Pwent utrzymywał ścisły szyk, nie pozwalając na pościgi. Uniósł bukłak w salucie, jako przypomnienie dla pozostałych. Potem podniósł złamaną broń, puszczając oko do stojących w pobliżu, by pojęli jego zamiar.
* * *
Orki odbiły się niczym fala przypływu, nabierająca siły do kolejnego ataku. Podczas tej krótkiej przerwy zwiększyła się ilość katapult, ciskających głazy w szarzejące niebo. Z początku niewiele było dobrze ustawionych i niewiele głazów trafiało, lecz krasnoludy wiedziały, że to się może szybko zmienić.
– Musimy utrzymać wschodnią flankę! – krzyczał Tred, przede wszystkim do Wulfgara, który stał tam od początku.
Wulfgar spojrzał na niego ponuro i to wystarczyło, by uciszyć krasnoluda z Felbarru, przypominając mu to, o czym już i tak wiedział: trudno będzie Nikwilligowi do nich wrócić.
* * *
Banak przechadzał się nerwowo wzdłuż klifu, spoglądając na południowy zachód równie często, jak na walkę toczącą się na północnym zboczu.
O to im chodziło, pomyślał.
To była kulminacja wysiłków jego i jego przeciwników. Orki zaciskały kleszcze z północy i zachodu, a giganci zmiękczali tyły oddziałów Banaka.
Następny głaz walnął nie tak daleko i przetoczył się obok krasnoluda, niemal zmiatając go z klifu.
Ten nie uchylił się, tylko przechadzał dalej, spoglądając coraz częściej na jaśniejące na wschodzie niebo.
– Dalej, Nikwilligu z Felbarr – szepnął i w tej samej chwili zobaczył błysk odległego lusterka, chwytającego pierwsze promienie słońca po drugiej stronie wschodniej grani.
Inni również to dostrzegli i wskazywali w tamtą stronę. Z jednej strony nadbiegła Catti-brie z łukiem w dłoni, z drugiej Nanfoodle, Shoudrai Pikel.
– Znajdź to, znajdź – powtarzała cicho Shoudra, spoglądając na dalekie lusterko.
Nanfoodle zaciskał pięści i niemal nie oddychał.
– Tam! – krzyknęła Catti-brie, wskazując na grań, gdzie puszczany przez Nikwilliga zajączek odbił się w drugim lusterku, rozpalając duży blask. Kobieta uniosła łuk.
Banak i pozostali wstrzymali oddech.
Pod nimi wrzała walka, orki nacierały po zboczu w większej liczbie niż zazwyczaj. Wyglądało na to, że miało to być decydujące uderzenie – wokół rozlegały się wołania do odwrotu, nawet kilka pełnych strachu okrzyków, by schodzić do Doliny.
– Co robimy? – spytała Catti-brie, spoglądając na gnoma. Nanfoodle zaczął sapać, niezdolny do złapania oddechu – przez chwilę wydawało się, że zaraz się przewróci. Spojrzał na Pikela, siedzącego obok szerokiego spojenia rury.
Pocieszył się tym widokiem, żywiąc jakąś rozpaczliwą wiarę w działania zielonobrodego krasnoluda.
Gnom wziął głęboki oddech i skinął głową Pikelowi.
– Oo oj! – krzyknął krasnolud.
Druid machnął ręką nad kamieniem spajającym rury, po czym naparł na niespodziewanie plastyczny minerał, zamykając przepływ.
Kolejny głęboki wdech, kolejne nerwowe przełknięcie śliny i Nanfoodle zmusił się do zachowania spokoju.
– Ognia! – krzyknął, po czym pisnął i skoczył w bok. Catti-brie uniosła Taulmarila, celując w błyszczące lusterko – to samo, które Ivan umieścił na boku pudełka, stojącego teraz na grani.
Spadły kolejne głazy, a kilku krasnoludów krzyknęło z przerażeniem, gdy wielkie pociski przetoczyły się przez ich szeregi.
Catti-brie napięła cięciwę, lecz trzymane przez Nikwilliga lusterko poruszyło się nieco i blask na grani niespodzianie zgasł.
Kobieta stała nieruchomo, wstrzymując oddech i napinając łuk.
– Przedarli się! – krzyknął jakiś krasnolud z dołu.
– Strzelaj! – przynaglił ją Banak.
Nie odetchnęła i nie strzeliła, wciąż czekając i pokładając nadzieję w Nikwilligu. Widziała, jak jego zajączek pełza wokół ciemnych kamieni, szukając celu.
– Dalej – szeptała Shoudra – Znajdź go. Banak odbiegł od nich.
– Cofać się! – krzyczał do walczących. – Tworzyć drugą linię! – wołał do rezerw stojących najbliżej klifu... rezerw, które kręciły się wokół, usiłując znaleźć osłonę przed coraz mocniejszym ostrzałem z katapult.
Catti-brie usunęła to wszystko z głowy, stojąc nieruchomo i w gotowości, skupiając się na odbiciu światła... na błądzącym, świetlistym zajączku.
A potem błysk światła w ciemnościach okrywających zachodnią grań.
Brzęknęła cięciwa Taulmarila, strzała zakreśliła w powietrzu łuk, ciągnąc za sobą srebrzysty ślad. Kobieta wystrzeliła jeszcze drugą i trzecią, celując w okolice błysku.