X


Każdy jest innym i nikt sobą samym.

Skończyła architekturę, mówiła o wielu zajęciach na mieście, często wychodziła z domu.
Mnie to nawet nie bardzo przeszkadzało, odwiedzałem dyrektora, pisałem pracę dyplomową, co jakiś czas robiłem sobie trochę gimnastyki w klubie, gdzie dawniej podnosiłem ciężary. Poza tym lubiłem siedzieć w domu sam, mieszkaliśmy ładnie, nowe bloki, Saska Kępa, siódme piętro, widok na Wisłę. Wszystko było proste, a dawne sprawy, znajomości i napięta ostrość sprzed ślubu odsuwały się coraz dalej, robiły prawie nierealne. Potem dowiedziałem się, że Agę widywano ciągle z pewnym znanym architektem, że widywano ich na dansingach w hotelu i potem w jego samochodzie. Przemyślałem sprawę i doszedłem do wniosku, że ludzie się zmieniają, i tego samego wieczoru, kiedy wróciła do domu, powiedziałem jej o wszystkim z uśmiechem, pogar-9
dliwie, lekceważąco cedząc słowa, a ona stała jeszcze w palcie w dużym hallu naszego mieszkania i nie mówiła na razie nic. Wtedy wyminąłem ją, trzasnąłem drzwiami i zbiegłem z siódmego piętra, czekając ciągle i nasłuchując jej wołania i stuku obcasów. Potem czekałem jeszcze chwilę przed domem, zanim wyprowadziłem Volkswagena z wygodnie pod domem usytuowa-nego garażu i pojechałem do kawiarni w Hotelu. W kawiarni przysiadłem się do paru znajomych osób – szykowali się gdzieś na wieczór, rozmawiali o innych znajomych, tych, którzy już tu nie przychodzą, poszli w górę albo w dół. Zostało już nie tak wielu. Mnie uważali za tego, który poszedł w górę. Pytali o Volkswagena – słuchałem coraz mniej uważnie, zastanawiając się, dlaczego przegrałem rozmowę z Agą, dlaczego za mną nie wybiegła, i wtedy pierwszy raz zaczą-
łem myśleć o różnych konsekwencjach. Potem wyszedłem, chociaż serdecznie mnie zapraszali, ale ja wtedy już w myślach rozgrywałem sprawy z Agą, a ich zaproszenia też były inne, za ser-deczne. Więc wróciłem do domu, odstawiłem samochód do garażu. W windzie przejrzałem się uważnie w lustrze, patrzyłem na cofnięte włosy i poszerzoną twarz, potem szybko odsunąłem się i już przed samym zatrzymaniem windy spróbowałem wyprowadzić parę ciosów.
Podniosłem ją krzykiem na nogi, ona też zaczęła krzyczeć, uderzyłem ją, kiedy powiedziała, że ją oszukałem. Cofnęła się i przestała mówić. Zrobiła się bardzo spokojna i szła w stronę drzwi. Zrozumiałem, o co jej chodzi. Wyczułem, że to uderzenie ułatwia jej sytuację, więc zła-pałem ją za rękę i uderzyłem drugi raz, mocno, i wtedy wreszcie zaczęła płakać. Byłem strasznie zdenerwowany, ale poczułem wielką ulgę, i rzeczywiście, nie chciała już wyjść. Rozmawialiśmy potem długo, wtedy jeszcze opanowałem sytuację. Przez jakiś czas nie wypuszczałem jej samej, chodziliśmy razem do Hotelu, spotykaliśmy architekta, ale on wycofał się zupełnie – miałem jednak metr osiemdziesiąt pięć i podkreślone marynarką szerokie ramiona. Zresztą Aga już nie traktowała go poważnie.
– Na tym na razie kończymy. Leonie, proszę o światło.
Zmrużyłem oczy, zaatakowane nagłym błyskiem przemyślnie umieszczonych żarówek.
– Teraz będzie herbata, wieczorna herbata nie tylko w Anglii jest instytucją. Przetłumacz, Leonie. Eryku, bądź łaskaw sprawdzić, czy ktoś nie dzwonił. Nie? To zabawne. Mam po tej Afryce słuchowe fantasmagorie. Jaka szkoda, że Aga straciła dzisiejszy wieczór. – To już powiedziała ciotka do mnie, ale nade mną.
– Zupełnie nie rozumiem – rozłożyłem bezradnie ręce.
Dyrektor dystyngowanym ruchem podciągając mankiet ukazał złoty kwadratowy zegarek ze stoperem i kalendarzem. – Dziewiąta godzina, ależ nam zleciało!
Wuj Leon wrócił z kuchni manewrując egzotyczną tacą z dziwacznie drążonymi filiżankami.
Parowała w nich herbata zakupiona w drodze powrotnej s t a m t ą d. Angielka spróbowała i na-dała twarzy wyraz zachwytu. Potem coś szybko mówiła do Leona.
– Chodzi o tę historię z czasów okupacji... – zaczął Leon.
– Rozumiem – przerwała ciotka. – Obiecałeś – uśmiechnęła się do dyrektora.
– No, no. Czy uważasz, doprawdy, że to interesujące? – skromnie skrzywił się dyrektor.
Angielka wyciągnęła z torebki zgrabny bloczek z wybitym na wierzchu tytułem liberalnego tygodnika. Pod uważnym spojrzeniem ciotki pociągnąłem mały łyk herbaty i prawie dorówna-
łem Angielce zachwyconym uśmiechem. Dyrektor mógł opowiedzieć jak zawsze jedną z trzech historii: o gołębiarzu, o czołgach i o granacie. Byłem nawet ciekaw, którą wybierze. Stosunko-wo najznośniejsza była o czołgu. Dyrektor, pogodnie uśmiechnięty, spojrzał kokieteryjnie na Angielkę, kreślącą wstępne uwagi srebrzystym długopisem.
– Tylko, rozumie się, bez nazwisk. Without names, rozumie się.
– Of course – kiwnęła ze zrozumieniem głową Angielka.
– Przypomnij jeszcze, Leonie, że my, niestety, spędziliśmy okupację w Rumunii.
– Stoję więc w oknie piątego piętra – płynnie, z wprawą zaczął dyrektor – pode mną baryka-da, za nią Niemcy. Chaos, pożary. Repetuję, strzelam, repetuję, strzelam, łuski się sypią... Nagle gołębiarz!...
10
Piętnaście po dziewiątej. Aga może już być w domu. Ciekawe, jak wyglądała ich rozmowa.

Drogi użytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

 Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

 Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.