mog¹byæ bardzo ró¿ne... 

Każdy jest innym i nikt sobą samym.

Poza tym w Deckerze dokonano poprawek.
— Wiêc radzisz mi ostro¿noœæ?
— Tak jest.
— Zawsze radzisz mi ostro¿noœæ. Mam ju¿ po dziurki w nosie twojej ci¹g³ej
ostro¿noœci.
— Nawet jeœli bêdziesz mia³ jeszcze dwoje ludzi - ci¹gn¹³ niezra¿ony Stóg - nie
mo¿esz byæ pewien, czy bêd¹ siê nadawaæ. Akurat tak siê zdarzy³o, ¿e Decker
okaza³ siê
osobnikiem, z którym mo¿esz pracowaæ. Co do nowych nie mo¿esz mieæ tej pewnoœci.
- Poczekamy, zobaczymy - odpar³ Dymek. Mlaskanie nie ustawa³o.
Rozdzia³ 56
- Widzisz sama, nie wiem... - zaczê³a Jill. - Ten nowy Decker...
Tennyson szybko przy³o¿y³ palec do jej ust. Jill rozejrza³a siê po pokoju, ale
nie
zauwa¿y³a niczego podejrzanego. Decker ju¿ wyszed³ i byli teraz sami.
— Zastanawiam siê, gdzie jest Szeptacz - Tennyson zmarszczy³ brwi w zadumie. -
To
do niego nie podobne, ¿e nas zostawi³.
— Mo¿e spotka³ jakichœ starych znajomych - podrzuci³a Jill. - Decker przecie¿
powiedzia³, ¿e s¹ tutaj jakieœ Py³kowce. Mo¿e sobie rozmawiaj¹.
— Wola³bym, ¿eby ju¿ wróci³. Chyba powinniœmy z nim porozmawiaæ.
— Widzê, ¿e myœlimy o tym samym?
— Chyba tak.
Siedzieli obok siebie na sofie rozgl¹daj¹c siê po pokoju. Meble wygl¹da³y jakoœ
znajomo. Dywan by³ ca³kiem ³adny. Równie¿ obrazy wisz¹ce na œcianach coœ im
przypomina³y. Ca³y ten pokój móg³by zostaæ przeniesiony na Watykan i z pewnoœci¹
nie
wyró¿nia³by siê od pozosta³ych wnêtrz. Mimo to w powietrzu wyczuwa³o siê jak¹œ
przera¿aj¹c¹ obcoœæ.
Tennyson poda³ rêkê Jill. Siedzieli przytuleni trzymaj¹c siê za rêce, sztywni i
napiêci
jak dwoje dzieci niepewnych swojego losu i gotowych do ucieczki.
Jill zaczê³a coœ mówiæ, ale Tennyson zacisn¹³ d³oñ na jej rêce i dziennikarka
ucich³a.
Po chwili jednak nie wytrzyma³a:
- Jason, Szeptacz wróci³.
Szeptaczu? - spyta³ Tennyson.
Tu jestem, odpar³ Szeptacz. Przepraszam, ¿e was opuœci³em, ale spotka³em
Py³kowców. Wiecie, ¿e s¹ tu inne Py³kowce?
S³uchaj, powinniœmy porozmawiaæ, chodŸ do nas, odpar³a Jill, nie zwracaj¹c uwagi
na
zachwyty Szeptacza.
Szeptacz wnikn¹³ w ich mózgi. WyraŸnie wyczuli jego obecnoœæ.
Wydaje nam siê, ¿e coœ tu nie gra. Coœ z Deckerem.
Nie by³em pewny, czy to zauwa¿ysz, podj¹³ Tennyson. To ja przecie¿ przyjaŸni³em
siê z
Deckerem na Watykanie. I mogê wam powiedzieæ, ¿e to nie jest mój Decker. A co ty
o tym
myœlisz Szeptaczu?
To Decker, ale z ca³¹ pewnoœci¹ nie ten, którego zna³em, potwierdzi³ Szeptacz.
Ok³ama³ nas, rzek³a Jill. Powiedzia³, ¿e nic nie wiedzia³ o Mary do momentu, gdy
mu o
niej nie opowiedzieliœmy. A to przecie¿ bez sensu. To miejsce, Centrum, jest
szczególnie
uwra¿liwione na wzglêdy bezpieczeñstwa. Mary dwukrotnie próbowa³a przedostaæ siê
tutaj.
Mogli nie zauwa¿yæ tego za pierwszym razem, ale nie za drugim, bo przecie¿
wykorzystali
wtedy swój system broni psychologicznej, który skutecznie j¹ odstraszy³. Nie
wiedzieli, kim
jest, bo przecie¿ Mary nie trzeba siê by³o obawiaæ.
Pewnie zebrali trochê danych na jej temat, ale nie za wiele. W ka¿dym razie zbyt
ma³o,
bo przecie¿ mieli do czynienia nie z istot¹ fizyczn¹, lecz z tym, czym jest
S³uchacz, kiedy
wybiera siê na rozpoznanie. Ale masz racjê, Jill, Wiedzieli o niej i jestem
pewien, ¿e maj¹
jakieœ dane jej dotycz¹ce. Na pewno jednak nie wiedz¹, z której strony je ugryŸæ
i z tego co
widzê po zachowaniu Deckera, nasz nowy znajomy œwietnie zdaje sobie z tego
sprawê.
Nie powiedzieliœmy mu za du¿o, Jason? W ka¿dym razie wiêcej ni¿ powinniœmy?
Mo¿e. Nie wiem. Musieliœmy mu przecie¿ coœ powiedzieæ. Mo¿e rzeczywiœcie za du¿o
jak na pierwszy raz. Ale minê³o trochê czasu, zanim wyczu³em, ¿e coœ tu nie gra.
S³owo
„wyczu³em” idealnie tu pasuje, bo nie potrafi³bym tego uzasadniæ. Niby wszystko
by³o w
porz¹dku, a jednak wyczuwa³em coœ dziwnego. Coœ zupe³nie niepodobnego do starego
Deckera. Pamiêtasz wszystko, co mu powiedzieliœmy?
£atwiej zapamiêtaæ, czego mu nie powiedzieliœmy. Nie wspomnieliœmy nic o
robotach.
Wed³ug niego, Watykan to pewnie instytucja prowadzona przez ludzi. Nie
wspomnieliœmy te¿
nic o religii. Nie powiedzieliœmy, dlaczego u¿yto nazwy Watykan. Nie
powiedzieliœmy, ¿e
Mary wydawa³o siê, i¿ odnalaz³a Niebo. Wie tylko, ¿e Watykan to centrum
badawcze, takie
jak to.
A mimo to, wtr¹ci³ Szeptacz, by³ poruszony. Chyba ca³e Centrum jest poruszone.
To
musia³ byæ dla nich szok, kiedy siê dowiedzieli, ¿e w galaktyce jest jeszcze
jedno Centrum.

Tematy