X


Każdy jest innym i nikt sobą samym.


— A uchodźcy?
— Ci w helikopterze nie żyli. Być może wszyscy stracili kontrolę nad swoimi poczynaniami.
Thad zatrzymał się i popatrzył mi w oczy.
— Tak chyba byłoby lepiej, prawda?
— Chyba tak. Musimy jednak mieć pewność.
Pozycja Thada w Kynvet była niemal równa mojej. Jego rodzice umarli w wyniku jakiegoś wypadku spowodowanego czyimś błędem w laboratorium, więc wychowywała go rodzina Draxow, którzy byli krewnymi jego ojca. Nie miał więc specjalnie kogo opłakiwać.
— Pewnie masz rację — przyznał. — Co jednak zrobimy, Vere, kiedy już na dobre okaże się, że jesteśmy tutaj sami? Och, wiem, nadamy sygnał w przestrzeń. Ale przecież może się stać tak, że nikt go nie odbierze. Co wtedy?
— Prawo łodzi — powiedziałem krótko.
— Prawo łodzi? — powtórzył. Po chwili zrozumiał. — Och, masz na myśli uregulowania w przestrzeni. Założymy kolonię jako rozbitkowie, czy tak? Ale przecież nie jesteśmy rozbitkami ze statku kosmicznego.
— Jesteśmy w sytuacji, w której to prawo ma zastosowane. I będziemy na początek posiadali więcej, niż kiedykolwiek mieli inni rozbitkowie. Dysponujemy wszystkim, co jest na tej planecie. To nasza własność.
— Przecież maszyny kiedyś się zepsują. Większość z nich już teraz wymaga napraw, których nie jesteśmy w stanie przeprowadzić. A kiedy wszystko przestanie funkcjonować…
— Wtedy pozostaniemy już zdani tylko na własne siły. Musimy dokonać jak najwięcej, dopóki dysponujemy maszynami.
To musiałoby jednak trwać całe lata, a ja na razie nie chciałem wybiegać myślami w przyszłość dalej niż na kilka dni; przynajmniej, dopóki nie musiałem. Thadowi też zapewne nie podobały się takie perspektywy, bo nagle umilkł. Przez resztę dnia wymieniliśmy zaledwie kilka słów związanych z naszym marszem.
Tę noc spędziliśmy pod gołym niebem, w małym zagajniku przy strumieniu. Po zmroku na zmianę czuwaliśmy, a nad ranem zjedliśmy racje energetyczne i wyruszyliśmy w dalszą drogę.
Było już po południu, kiedy zaczęliśmy rozpoznawać okolicę. Napotykaliśmy mnóstwo oswojonych zwierząt krążących bez celu. Niektóre próbowały iść za nami, jednak staraliśmy się zniechęcać je do naszego towarzystwa, gdyż mogły zwrócić na nas czyjąś uwagę.
Wreszcie dotarliśmy do Kynvet, albo miejsca, w którym kiedyś stało Kynvet. Widziałem już kiedyś taśmy ilustrujące zniszczenia wojenne, ale pochodziły one z innych światów i nigdy nie przypuszczałem, że ujrzę coś takiego na własne oczy. Poczułem się, jakby ktoś z całej siły uderzył mnie w twarz.
Była tu tylko rozryta żółta ziemia, upstrzona fragmentami materiałów, które kiedyś składały się na nasze domy, laboratoria i inne zabudowania, stanowiące nieodłączne części naszego dzieciństwa. Nie został żaden wyraźny ślad, który dowodziłby, że w tym miejscu znajdowało się kiedyś osiedle. Można było odnieść wrażenie, że to pięść giganta uderzyła tutaj by zniweczyć wszystko, co kiedykolwiek zbudował człowiek.
— Nie… — Thad wydobył z siebie jedynie cichy jęk — dlaczego?…
— Pewnie nigdy się nie dowiemy.
— Ja… Ja… — ściągnął z ramienia oszałamiacz, jakby to był miotacz laserowy i mógł zniszczyć nim wrogów znajdujących się w pobliżu.
— Opamiętaj się, Thad. Broń może ci się jeszcze przydać.
Zapowiedź możliwej zemsty sprawiła, że trochę się uspokoił.
— Dokąd teraz?
— Do portu. — Nie miałem jednak wielkiej nadziei, że zastaniemy tam lepszą sytuację niż w Kynvet.
Początkowo mieliśmy zamiar przenocować w Kynvet, jednak w sytuacji, jaką zastaliśmy, postanowiliśmy odejść stąd jak najdalej. Dlatego zatrzymaliśmy się, gdy już było dobrze po zmroku i postanowiliśmy przenocować w wielkim magazynie, który służył do magazynowania zbiorów po żniwach. Pomiędzy Kynvet a portem rozciągały się bowiem wielkie połacie pól uprawnych.
Zagłada na Beltane przyszła na krótko przed porą żniw. Wiedziałem, że nikt już nie sprzątnie tych pól, że teraz mogła się tym zająć jedynie nasza gromadka i że będziemy musieli to zrobić, jeżeli zamierzamy jeszcze kiedykolwiek jeść świeży chleb.

Tematy

Drogi uĚźytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

 Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

 Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.