Nic też dziwnego, że Tomek nieraz otrzymywał złe stopnie z historii, którą znał z ust matki, inną, niż mu się jej uczyć kazano w szkole... 

Każdy jest innym i nikt sobą samym.

Napo­minany stale przez ciotkÄ™ staraÅ‚ siÄ™ ukrywać swÄ… niechęć do tego przedmiotu, lecz nie zawsze mu siÄ™ to udawaÅ‚o. Ze wzglÄ™du na to, że z innych przedmio­tów otrzymywaÅ‚ dobre noty, wychowawca klasy orzekÅ‚, iż chÅ‚opiec -wykazuje specjalnie zÅ‚Ä… wolÄ™ w nauce historii. Po każdej wywiadówce bojaźliwa ciotka zasypywaÅ‚a Tomka wyrzutami.
Ostatnie półrocze byÅ‚o dla niego szczególnie niepomyÅ›lne. OtrzymaÅ‚ na­ganÄ™. Ciotka nie szczÄ™dziÅ‚a mu tym razem ostrych wymówek, a nawet w uniesieniu zawoÅ‚aÅ‚a:
„Skończysz tak jak twój ojciec!"
Urażony tym Tomek zapytał:
„Ciociu, czy naprawdę uważasz, że mój ojciec zrobił coś złego?"
„Wpędził do grobu twoją matkę a moją siostrę!" zawołała w gniewie.
Wówczas to przeżyÅ‚ Tomek, na równi z ciotkÄ… JaninÄ…, wielkÄ… niespo­dziankÄ™. ÅšlÄ™czÄ…cy zazwyczaj w milczeniu nad ksiÄ™gami buchalteryjnymi wuj Antoni z trzaskiem rzuciÅ‚ pióro na stół i chyba po raz pierwszy w swym życiu odezwaÅ‚ siÄ™ do żony podniesionym gÅ‚osem:
„Przestaniesz wreszcie dręczyć tego dzielnego chłopca? Dlaczego uparłaś się zabić to, co jest w nim najlepsze?"
Ciotka oniemiaÅ‚a, a ze wszystkich obecnych przy tym wydarzeniu Tomek zdumiaÅ‚ siÄ™ najwiÄ™cej. CaÅ‚e zajÅ›cie zostaÅ‚o jednak szybko zażegnane, gdyż wuj nerwowym ruchem poprawiÅ‚ na nosie okulary i znów pochyliÅ‚ siÄ™ nad rozÅ‚ożonÄ… na stole ksiÄ™gÄ…. Od tej pory ciotka zmieniÅ‚a caÅ‚kowicie swe postÄ™­powanie w stosunku do Tomka. PrzestaÅ‚a napÄ™dzać go do nauki historii, lecz tym bardziej ograniczaÅ‚a jego przebywanie poza domem. Dlatego też spacery po mieÅ›cie i nauka konnej jazdy w ujeżdżalni stanowiÅ‚y dla niego szczególnÄ… pokusÄ™.
Stał teraz na placu Trzech Krzyży i rozmyślał. Jeżeli zaraz wróci do domu, będzie musiał natychmiast zasiąść do odrabiania lekcji. Później czeka go repetycja z młodszymi braćmi ciotecznymi. Same nudy! Jakże przyjemnie byłoby pójść do Ogrodu Botanicznego! Co tu robić? W czasie tych zawiłych zmagań z sobą przyszła mu do głowy wspaniała myśl.
„Niech los rozstrzygnie, co ma być" zadecydował.
Ruszył w kierunku najbliższej latarni ulicznej, szepcąc przy każdym kroku:
„Spacer, dom, spacer, dom, spacer, dom", aż ku wielkiej swej radoÅ›ci za­trzymaÅ‚ siÄ™ obok latarni na sÅ‚owie „spacer".
OdetchnÄ…Å‚ z ulgÄ…, wdziÄ™czny losowi za tak korzystne rozwiÄ…zanie zawiÅ‚e­go problemu. Raźnym krokiem ruszyÅ‚ w Aleje Ujazdowskie.
Wkrótce znalazÅ‚ siÄ™ w Ogrodzie Botanicznym i niebawem zapomniaÅ‚ o kÅ‚opotach oczekujÄ…cych go po powrocie do domu. UsiadÅ‚ w cichym za­kÄ…tku. OdurzajÄ…cy zapach kwiatów i miÅ‚y Å›wiergot ptactwa nastrajaÅ‚y do przyjemnych rozmyÅ›laÅ„. W takich chwilach ogarniaÅ‚a go zazwyczaj ogromna tÄ™sknota za nieznanym niemal zupeÅ‚nie ojcem. PrzymykaÅ‚ oczy... W wyobraź­ni jego rysowaÅ‚ siÄ™ mocno zamglony obraz wysokiego mężczyzny, którego twarzy nie mógÅ‚ sobie przypomnieć. Nie wiedziaÅ‚ nawet, gdzie on teraz prze­bywa i co porabia? Sprawy te ciotka Janina utrzymywaÅ‚a w Å›cisÅ‚ej tajemnicy. Listy od ojca przychodziÅ‚y bardzo rzadko, lecz za to co pół roku listonosz przynosiÅ‚ ciotce wezwanie na głównÄ… pocztÄ™. Po każdym takim wezwaniu zaopatrywaÅ‚a dzieci w nowÄ… garderobÄ™. ByÅ‚ to widomy znak, że ojciec Tom­ka nadesÅ‚aÅ‚ pieniÄ…dze.
Karscy traktowali Tomka na równi z wÅ‚asnymi dziećmi. Jedynym wy­różnieniem byÅ‚y lekcje jÄ™zyka angielskiego, na które Tomek uczÄ™szczaÅ‚ pry­watnie do rodowitej Angielki osiadÅ‚ej w Warszawie. W stosunku do możli­woÅ›ci zarobkowych wujka Antoniego opÅ‚ata za naukÄ™ obcego jÄ™zyka stano­wiÅ‚a pokaźny wydatek. Dlatego Tomek byÅ‚ przekonany, że korzystaÅ‚ z tego przywileju na wyraźne życzenie swego ojca. PragnÄ…Å‚ wiÄ™c sprawić mu przy­jemność i uczyÅ‚ siÄ™ bardzo pilnie. Z uporem wkuwajÄ…c słówka, myÅ›laÅ‚ - „niech wie, że go kocham".
Teraz siedzÄ…c w parku na Å‚awce, ukÅ‚adaÅ‚ w myÅ›li swojÄ… pierwszÄ… rozmo­wÄ™ z ojcem, gdy go kiedyÅ› zobaczy. OczywiÅ›cie rozmowa potoczy siÄ™ po angielsku, ponieważ ojciec na pewno bÄ™dzie ciekaw wyników tak kosztow­nej nauki. ZadawaÅ‚ wiÄ™c sobie pytania, odpowiadaÅ‚ na nie wyszukujÄ…c trudniejsze wyrazy w sÅ‚owniczku i nawet nie spostrzegÅ‚, jak minęły trzy godziny. Do ogrodu przybywaÅ‚o coraz wiÄ™cej ludzi. W koÅ„cu nawet za­myÅ›lony Tomek zwróciÅ‚ na nich uwagÄ™.
„Pewno już bardzo późno - pomyślał. - Ciotka Janina będzie się znów gniewała..."
Zaraz też zaczął zastanawiać się, czy otrzyma karę. Nieoczekiwanie wzrok jego zatrzymał się na zielonych krzewach.
„Ha, skoro los doradziÅ‚ mi udanie siÄ™ na spacer, niech wiÄ™c wyjaÅ›ni te­raz niepewność" - zadecydowaÅ‚ i natychmiast zerwaÅ‚ maÅ‚Ä… gaÅ‚Ä…zkÄ™. Obry­wajÄ…c listek po listku, powtarzaÅ‚:
„Będzie kara, nie będzie, będzie, nie będzie..."
ZrobiÅ‚o mu siÄ™ weselej na duszy, gdy rzucaÅ‚ na ziemiÄ™ ostatni listek. MówiÅ‚ on, że „kary nie bÄ™dzie". Z kolei zaczÄ…Å‚ rozważać, dlaczego miaÅ‚aby go minąć? Przecież ciotka zwracaÅ‚a wielkÄ… uwagÄ™ na punktualne przychodze­nie ze szkoÅ‚y.
„Może ciocię rozbolała głowa? - monologował. - Jeśli położyła się do łóżka i usnęła, to mogę nie otrzymać kary. A może wyszła po zakupy i nie zapyta, czy wróciłem punktualnie?"

Tematy