Siedzieli na brzegu drogi, kiedy nagle, ni stÄ…d ni zowÄ…d,
napomknęła o tym. Profesor począł laską rozpędzać bogu ducha winny kurz na drodze. Tak,
przypuszczał, że powrót do pracy sprawi jej wiele radości i niewątpliwie będzie zadowolona, że znów
zobaczy swoich przyjaciół w Riverton.
– Bardzo chciaÅ‚abym zobaczyć Edith – odrzekÅ‚a.
– I Neda? – podpowiedziaÅ‚ profesor.
– Och, tak, Neda, oczywiÅ›cie – zgodziÅ‚a siÄ™ bez entuzjazmu. WydawaÅ‚o siÄ™; że wszystko zostaÅ‚o już
powiedziane. Nie można przecież wiecznie rozmawiać o paprociach, więc wstali i ruszyli do domu.
Katherine napisała tej nocy szczególnie czuły list do Neda. Położyła się do łóżka i płakała.
Kiedy profesor Keith zjawił się, by pożegnać pannę Rangely w przeddzień jej wyjazdu z Harbour
Hill, wyglądał jak człowiek prowadzony na egzekucję. Ale wziął się w garść i spokojnie rozmawiał o
sprawach ogólnych. To Katherine nie wytrzymała napięcia, gdy się żegnali. Była właśnie w środku
jakiegoś konwencjonalnego zdania, kiedy raptem urwała; głos jej się załamał i począł drżeć.
Profesor wyciągnął ręce i przytulił ją. Jego kapelusz spadł pod jej stopy i został podeptany, ale
wątpliwe czy profesor Keith nawet to zauważył, tak był zajęty całowaniem włosów Katherine. Kiedy
uświadomiła sobie, co się dzieje, odsunęła się.
– Och, Sidney, nie! PomyÅ›l o Edith! CzujÄ™ siÄ™ jak zdrajca!
– MyÅ›lisz, że bardzo by siÄ™ przejęła, gdybym ja, gdybyÅ› ty, gdybyÅ›my... – zawahaÅ‚ siÄ™ profesor..
6
– To zÅ‚amaÅ‚oby jej serce – krzyknęła Katherine z przekonujÄ…cÄ… powagÄ…. – Wiem, że tak; także serce
Neda. Oni nigdy nie mogą się o tym dowiedzieć.
Profesor pochylił się w poszukiwaniu swojego sponiewieranego kapelusza. Długo to trwało i kiedy go
znalazł, podszedł cicho do drzwi. Z ręką na klamce zatrzymał się i obejrzał za siebie.
– Do widzenia, panno Rangely – powiedziaÅ‚ miÄ™kko.
Ale Katherine, która w salonie ukryła twarz w poduszkach, nie słyszała tego i kiedy podniosła głowę,
Keitha już nie było.
Następnego dnia o zmierzchu Katherine wysiadła na stacji Riverton i poczuła, że życie jest szare,
nudne i jałowe. Oczekiwano, że przyjedzie późniejszym pociągiem i nie było nikogo, kto by po nią
wyszedł. Ponura przemierzała ulice w drodze do domu i weszła do pokoju bez pukania. Edith, która
leżała na łóżku, zerwała się zaskoczona. Było ciemno, ale Katherine miała wrażenie, że przyjaciółka
płakała i jej serce zadrżało z poczucia winy. Czy Edith mogła coś podejrzewać?
– Nie myÅ›leliÅ›my, że bÄ™dziesz wczeÅ›niej niż o 8.30. ZamierzaliÅ›my wyjść po ciebie.
– ZorientowaÅ‚am siÄ™, że mogÄ™ zÅ‚apać wczeÅ›niejszy pociÄ…g, wiÄ™c przyjechaÅ‚am nim – powiedziaÅ‚a
Katherine i opadÅ‚a bez siÅ‚ na krzesÅ‚o. – Jestem Å›miertelnie zmÄ™czona i potwornie boli mnie gÅ‚owa. Nie
mam siły na żadne rozmowy, nawet z Nedem.
– Moje biedne kochanie – powiedziaÅ‚a Edith współczujÄ…co, szukajÄ…c wody koloÅ„skiej. – Połóż siÄ™,
natrę ci skronie. Dobrze się bawiłaś w Harbour Hill? A jak tam Sid? Czy mówił coś o powrocie?
– Och, ma siÄ™ nieźle – powiedziaÅ‚a Katherine ze zmÄ™czeniem w gÅ‚osie. – Nie wspominaÅ‚ o powrocie.
Dzięki, już mi lepiej.
Kiedy Edith wyszła, Katherine niespokojnie rzucała się na łóżku. Wiedziała, że Ned przyszedł, ale nie
chciała go widzieć. Jednak nie może odwlekać spotkania do sądnego dnia i traktować Neda w ten sposób.
Powinna zejść choć na minutę.
Do salonu wiodło dwoje drzwi i Katherine wybrała te obok biblioteki, nad którymi wisiała portiera.
Wyciągnęła dłoń, by odsunąć portierę i nagle zamarła.
Z pokoju dobiegaÅ‚ pÅ‚acz kobiety. To byÅ‚a Edith – ale co mówiÅ‚a?
– Och, Ned, to okropne. Nie mogÅ‚am spojrzeć Katherine w oczy, kiedy zjawiÅ‚a siÄ™ w domu. Jest mi
wstyd. Nigdy nie sądziłam, że mogę być tak fałszywa. Nie wolno nam dać jej powodu do podejrzeń.