– Miejscowy proboszcz przekazał mi wieści, że pani przyjaciółka Thalia przyjedzie tu jutro. Przyleci zaraz po pogrzebie ojca.
– Sukinsyny – mruknął pod nosem Seth.
Morgen przytaknął.
– Biedna dziewczyna nie miała pojęcia, że jej ojciec zmarł podczas snu zaledwie w kilka tygodni po tym, jak przyjechała do Zurychu.
Wyciągnął z plecaka egzemplarz „International Herald Tribune” i wręczył Zoe.
– Na co zmarł? – zapytał Seth, gdy Zoe rozkładała gazetę.
– Udar mózgu – odparł Morgen. – Tamci włożyli jego ciało do chłodni.
Seth pokręcił z niedowierzaniem głową.
– Och! – krzyknęła Zoe, patrząc na stronę tytułową. Przez chwilę czytała w milczeniu, potem wręczyła gazetę Sethowi. Była to relacja z pożaru w watykańskiej rezydencji pod Innsbruckiem. Zamieszczono też zdjęcie lotnicze płonącej budowli, które zaraz po starcie wykonał pilot helikoptera małą kamerą. Obok zdjęcia zamieszczono fotografię Brauna z podpisem „Znalazł śmierć w ogniu”.
Seth przeczytał relację od deski do deski.
– Słuchajcie – powiedział w końcu, wskazując na ustęp pod koniec artykułu. – „Policja wciąż poszukuje dwóch osób, które zdołały przeżyć pożar i odleciały helikopterem, który miał odwieźć kardynała na lotnisko w Innsbrucku”. – To o nas. Przecież oni znają nasze nazwiska. Dlaczego ich nie wymienili? – Seth zwrócił się z pytaniem do ojca Morgena. – Czyż nie jesteśmy poszukiwani? Czy Interpol nie przeszukuje wszystkich kątów i zakamarków w pogoni za nami?
– Powiedziałem wam, że nasi sojusznicy w Watykanie mają przyjaciół – odparł ksiądz z uśmiechem. – Wasza pomoc sprawiła, że zyskaliśmy wdzięczność wielu dostojników Kurii, w tym także Ojca Świętego. Inaczej nie pobłogosławiłby naszego pobytu w tej cudownej ustronnej chacie. – Przeczytajcie sobie jeszcze ten tekst. – Morgen wskazał inny artykuł w gazecie. – Przywiozłem też komputery, które zamówiliście, zaraz je przyniosę.
– Proszę mi pozwolić pomóc sobie. – Zoe i Seth powiedzieli to niemal jednocześnie.
Morgen zaprzeczył ruchem głowy.
– Czuję się dziś silny jak lew.
– Czyżby? – odparła Zoe z powątpiewaniem w głosie.
– Ależ oczywiście! – odparł i szybko wyszedł na zewnątrz. Seth podążył w stronę drzwi. Zoe chwyciła go za ramię.
– Nie. Urazisz jego dumę.
Seth popatrzył na nią przez chwilę, ale pozwolił się zaciągnąć w stronę okna. W oddali dostrzegli narciarzy sunących w poprzek szerokiej, zasypanej śniegiem łąki. Kiedy rozsiedli się w fotelach, Zoe zaczęła czytać głośno artykuł.
– „Mieszkańcy osady dostrzegli w ruinach znak niebios”, tak brzmi tytuł... To tekst zamieszczony obok nekrologu Brauna. „Robotnicy, którzy przybyli na pogorzelisko stwierdzili, że cała budowla została doszczętnie spalona, poza płachtą linoleum, którą wyłożona była posadzka w kuchni. Zdaniem niektórych świadków kawałek linoleum przypominał sylwetkę kobiety... Można było rozpoznać oczy, dłonie, relacjonował jeden z robotników. «Przysięgam, że to widziałem. To prawdziwy cud, znak od Boga...» Większość zignorowała ten wizerunek, jako jeszcze jeden przykład tego, że ludzie widzą to, co pragną zobaczyć w przypadkowych obrazach na ścianach budynków czy w rzucanych cieniach, plamach oraz wzorach, jakie światło rysuje na pokrytym szronem szkle... Szef straży pożarnej z Innsbrucku powiedział, że... ogień czasami wyczynia dziwne rzeczy. Widzieliśmy wiele razy spalone zgliszcza, które przypominały obrazy z widocznymi na nich twarzami. Ale to jest to samo, co dopatrywanie się kształtów statków w chmurach czy też konturów twarzy na Księżycu. Jest to wyłącznie kwestia ludzkiej wyobraźni.
Biskup Innsbrucku wydał nawet oświadczenie, w którym w pełni podzielał opinię wyrażoną przez szefa straży pożarnej.
Za kilka lat kolejny następca Świętego Piotra będzie zapewne musiał toczyć spór z niedużą lecz bardzo zaangażowaną grupą katolików z Innsbrucku, żądających od Watykanu uznania tego miejsca za święte. Papież ten zapewne udzieli tej samej odpowiedzi, której udzielił już zwierzchnik Kościoła w dniu, kiedy Kardynalskie Gniazdo spłonęło.