- Piętnaście do dwudziestu dni - powtórzył Jedi, przystając obok Karrde'a... 

Każdy jest innym i nikt sobą samym.

Przez
dłuższą chwilę obaj mężczyźni mierzyli się wzrokiem. Potem przemytnik odwrócił głowę
i ruszył przed siebie.

- To niemożliwe - stwierdził. - Musieliście popełnić jakiś błąd.

- Mogę ci dostarczyć kopię wyników badań. Karrde pokiwał głową w zadumie,
patrzÄ…c przed siebie niewidzÄ…cym wzrokiem.

- To by przynajmniej tłumaczyło Ukio.

- Ukio? - zainteresował się Lukę.

- Tak. Pewnie ostatnio nie otrzymywałeś żadnych wiadomości. Dwa dni temu
Imperium przypuściło równoczesne ataki na cele w sektorach Abrion i Dufilvian.
Poważnemu uszkodzeniu uległa baza wojskowa w Ord Pardron; Imperium zdołało też
przechwycić układ Ukio. Jedi poczuł nerwowy skurcz w żołądku. Ukio było jednym z
pięciu największych producentów żywności w całej Nowej Republice. Skutki ataku dla
samego sektora Abrion...

- Czy w układzie Ukio zanotowano duże zniszczenia?

- Wygląda na to, że żadnych - odparł Karrde. - Moi informatorzy twierdzą, że pola
ochronne i broń ziemia-przestrzeń pozostały nietknięte. Niepokój Skywalkera jeszcze
się pogłębił.

- Sądziłem, iż taki wyczyn jest niemożliwy.

- Umiejętność dokonywania rzeczy niemożliwych była jedną z cech, dzięki którym
otrzymywało się tytuł wielkiego admirała - zauważył cierpko szef przemytników. -
Szczegóły ataku są jeszcze dosyć niejasne; dobrze byłoby zobaczyć, jak mu się to
właściwie udało. A zatem Thrawn zagarnął pancerniki z Floty Katańskiej; ma też klony,
którymi może je obsadzić; a teraz znalazł także sposób, by zapewnić tym klonom
żywność.

- To nie jest jedynie przygotowanie do kolejnej serii ataków – powiedziaÅ‚ wolno
Luke. - Imperium szykuje się do rozpoczęcia walnej ofensywy.

- Rzeczywiście tak to wygląda - przyznał Karrde. -I zdaje mi się, że będziesz miał
pełne ręce roboty. Jedi przyjrzał mu się uważnie. Głos i wyraz twarzy przemytnika nadal
16
Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)
były bardzo spokojne, ale chłopak wyczuł, że u jego rozmówcy pojawił się teraz cień
niepewności.

- I to wszystko nie zmieniło twojego nastawienia? - spróbował go sprowokować.

- Nie zamierzam się przyłączyć do Nowej Republiki, Skywalker - stwierdził Karrde,
potrząsając głową. - I to z wielu powodów. Niemałe znaczenie ma tu fakt, że nie ufam
niektórym osobnikom z waszego rządu.

- Wydaje mi się, że Fey'lya został dostatecznie skompromitowany...

- Miałem na myśli nie tylko Fey'lyę - przerwał mu szef przemytników. - Wiesz
równie dobrze jak ja, jaki stosunek mają do przemytników Kalamarianie. Teraz, kiedy
Ackbara przywrócono do funkcji radnego i głównego dowódcy sił zbrojnych, wszyscy w
moim fachu znów będą musieli mieć się na baczności.

- Och, daj spokój! - zniecierpliwił się Lukę. - Chyba nie sądzisz, że Ackbar ma teraz
czas, by sobie zawracać głowę przemytnikami?

- Pewnie nie - uśmiechnął się krzywo Karrde. - Niemniej jednak nie zamierzam
ryzykować. Znowu znaleźli się w martwym punkcie.

- A więc dobrze - rzucił Jedi. - Spójrzmy na tę sprawę wyłącznie pod kątem
interesów. Chcielibyśmy znać posunięcia i plany Imperium, a podejrzewam, że ty pilnie
je obserwujesz. Czy możemy kupić od ciebie te informacje? Szef przemytników
rozważał przez chwilę propozycję.

- To dałoby się załatwić - powiedział ostrożnie. - Ale tylko pod warunkiem, że do
mnie będzie należała ostateczna decyzja co do tego, jakie informacje wam przekazuję.
Nie zgadzam się na przekształcenie mojej grupy w oficjalną gałąź wywiadu Nowej
Republiki.

- W porządku - odparł Skywalker. Spodziewał się osiągnąć coś więcej, ale to i tak
było lepsze niż nic. - Kiedy tylko wrócę, otworzę dla was kredyt.

- Może powinniśmy zacząć od bezpośredniej wymiany informacji? - zaproponował
Karrde, rozglądając się po otaczających ich kryształowych budynkach. - Co właściwie
skłoniło waszych ludzi do bliższego przyjrzenia się Kalius?

- Mam lepszy pomysł - stwierdził Luke. Odczuł dochodzący z oddali słaby, ale
wyraźny sygnał. - Może najpierw spróbuję się upewnić, że klony rzeczywiście tu są.

- Gdzie? - spytał ostro szef przemytników.

- Gdzieś tam - odparł Jedi, wskazując ręką na wprost i nieco w prawo. - Jakieś pół
kilometra stąd... Zresztą trudno dokładnie powiedzieć.

- Wewnątrz tych wież - doszedł do wniosku Karrde. - Bezpiecznie ukryte przed
wzrokiem ciekawskich. Zastanawiam się, jak można by się tam dostać, żeby to
sprawdzić?

- Chwileczkę... One są w ruchu - oznajmił Skywalker. Zmarszczył czoło z wysiłku,
starając się nie stracić z nimi kontaktu. - Kierują się... w naszą stronę, ale niezupełnie.

Tematy