Każdy jest innym i nikt sobą samym.


Zagryzła wargę, a potem wolno pokręciła głową.
– Proszę cię, Emilio. To może być bardzo ważne. Mogę znaleźć tam dokumenty, przez które zginął Numeriusz.
Spojrzała na Minerwę, a potem na mnie. Zdecydowała się.
– Budynek stoi na rogu ulicy Wikliniarzy i małej alejki odchodzącej od niej na północ. Pomalowany jest na czerwono, ale wierzchnia warstwa zaczyna się łuszczyć i przebija spod niej stara, żółta. Pokój jest na czwartym piętrze w południowo-zachodnim rogu. Drzwi mają zamek, a klucz jest pod luźną deską podłogową z głęboką rysą, trzy kroki w głąb korytarza.
– Znajdę go. – Skinąłem głową.
Dotknęła mego ramienia.
– Jeśli tam trafisz, znajdziesz te wiersze. Byłabym wdzięczna, gdybyś...
– Oczywiście. Znajdę sposób, by ci je zwrócić.
Pokręciła głową.
– Nie, nie mogę trzymać ich w domu. Nie zniosłabym jednak myśli, że kto inny mógłby je czytać. Spal je.
Odwróciła się i dołączyła do czekających w pogotowiu ochroniarzy. Odprowadziłem ich do drzwi. Kiedy dochodziliśmy do westybulu, nie wiadomo skąd pojawił się mały Aulus i ruszył przez atrium ze śmiechem i klaskaniem w dłonie, tuż przed Emilią. Mopsus i Androkles wpadli za nim, by go złapać. Dziewczyna zadrżała i wybiegła z płaczem na ulicę, pozostawiając w tyle zaskoczonych niewolników.
 
Tej nocy przewracałem się z boku na bok na łóżku, aż w końcu Bethesda odwróciła się ku mnie z retorycznym pytaniem:
– Nie możesz spać?
Poświata księżyca wydobywała z mroku srebrne błyski w jej rozpuszczonych włosach, ale oczy pozostawały w cieniu.
– Myślę o dziewczynie, która mnie dziś odwiedziła.
Historię Emilii opowiedziałem jej przy kolacji.
– Tak, to bardzo smutne – przytaknęła Bethesda.
– Właśnie. Zastanawiałem się... Nie bardzo wiem, jak to się robi.
– Co takiego?
– Jak można się pozbyć ciąży.
Bethesda westchnęła w ciemności.
– To jedna z rzeczy, które mężczyzn nie obchodzą. Jest kilka sposobów. Czasem wystarczy wierzbowa rózga...
– Rózga?
– Odarta z kory. Musi być cienka i giętka, żeby dosięgnąć do macicy. Dziewczyna może też przyjąć truciznę.
– Truciznę?
– Coś na tyle mocnego, żeby zabić płód i spowodować jego wyrzucenie z ciała. Robi się silny napar z korzeni, ziół i grzybów. Ruta, psianka, sporysz...
– Ale czy to nie zabije także i matki?
– Bywa i tak. Widziałam ją, kiedy od nas wychodziła. Wyglądała na słabowitą...
Bethesda westchnęła ciężko i odwróciła się na drugi bok. Leżałem na wznak, patrząc w sufit. Emilia uważała, że morderca Numeriusza jest odpowiedzialny również za śmierć jej nie narodzonego dziecka. Jeśli ona umrze podczas aborcji, czy obciążą go wówczas trzy zbrodnie? Czy ludzie w rodzaju Cezara kiedykolwiek zastanawiają się nad takim ciągiem odpowiedzialności? Zabicie mężczyzny na polu bitwy Cezar uznaje za akt honorowy. Ale co z wdową i sierotami po nim, rzuconymi na pastwę głodu, co z pogrążonymi w rozpaczy rodzicami, z kochanką popełniającą samobójstwo z desperacji? Czy oni myślą o całych wsiach, ginących z głodu i chorób po przetoczeniu się przez nie wojennej machiny? Ile takich ciągów cierpienia i śmierci zaczęło się na każdym polu bitwy w Galii? Ile ofiar straci Italia, jeśli Cezar przekroczy Rubikon?
Sen tej nocy nie chciał do mnie przyjść.
Rozdział 10