Każdy jest innym i nikt sobą samym.

Większość pierwszych kursów bazowała jednakże na informacjach z dość nieoczekiwanego źródła: Królewskich Sił Powietrznych.
W czasie II wojny światowej taktycy odkryli, że w trakcie lotu wielu pilotów nie jest w stanie odróżnić od siebie widziane z daleka samoloty. W warunkach walki na śmierć i życie stanowiło to poważną przeszkodę, taktycy rozpoczęli więc poszukiwania środka zaradczego. Powstał przyrząd zwany tachistoskopem, wyświetlający na dużym ekranie przez moment obrazy, w różnych odstępach czasu. Rozpoczęto od dość dużych zdjęć sojuszniczych i wrogich maszyn oraz długiego czasu wyświetlania. Następnie stopniowo skracano ten czas, jednocześnie zmniejszając rozmiary i zmieniając kąt oglądania obiektu. Ze zdumieniem odkryto, iż dzięki treningowi przeciętna osoba była w stanie odróżnić samoloty niewiele większe na obrazie od plamki, gdy rzutowano je na ekran zaledwie przez jedną pięćsetną sekundy.
Wysnuto wniosek, że skoro oczy potrafią postrzegać z tak nieprawdopodobną prędkością, szybkość czytania mogłaby z pewnością zostać poważnie zwiększona. Zdecydowano się zastosować uzyskaną wiedzę w sferze czytania. Korzystając dokładnie z tego samego urządzenia, wyświetlano najpierw na ekranie dużą czcionką jedno słowo przez około pięciu sekund, stopniowo zmniejszano rozmiary liter i skracano czas każdego wyświetlenia. Wreszcie rzutowano na ekran jednocześnie cztery słowa przez jedną pięćsetną sekundy, a badani nadal byli w stanie je odczytać.
W konsekwencji tych odkryć większość kursów szybkiego czytania oparta była na wyświetlaniu kart, czyli treningu z zastosowaniem tachistoskopu (znanym także jako trening z nieruchomym ekranem).
Przeciętnie szybkość jednostki podnosiła się z 200 do 400 słów na minutę. Na początku brzmiało to fantastycznie: podwojenie tempa czytania!
Jeśli jednak spojrzeć na to z matematycznego punktu widzenia, staje się oczywiste, że coś tu nie jest w porządku. Skoro oko jest w stanie rozpoznać obraz (np. samolot lub słowo) w ciągu jednej pięćsetnej sekundy, oznacza to, iż szybkość czytania powinna wynosić 60 sekund x 500 słów na sekundę = 30 000 (niegruba książka) w ciągu minuty! Gdzie więc podziało się pozostałych 29 600 wyrazów?!
Nie zdając sobie z tego sprawy, zwolennicy metody posługiwania się tachistoskopem śmiało kontynuowali swoją pracę. W ich podejściu postępy studentów mierzone były za pomocą wykresu podzielonego na jednostki od 100 do 400 słów na minutę (patrz rysunek 3a). Regularnie trenując większość uczestników była w stanie podnieść swoją średnią z 200 do 400 słów na minutę, co stanowi dokładnie różnicę między uczniem szkoły podstawowej a absolwentem uczelni, tak jak przedstawiono to na stronie 34.
Kursanci, doskonale wyszkoleni za pomocą tachistoskopu, po kilku tygodniach “czytania na poziomie absolwenta uczelni" donosili o swoim ogólnym rozczarowaniu wynikami treningu. Większość informowała, że wkrótce po jego zakończeniu tempo czytania znowu opadło do poprzedniego poziomu. To z kolei przypomina powrót do pierwotnej normy czytania przez typową osobą dorosłą (patrz strona 34).
Dopiero niedawno zrozumiano, że normalny zakres możliwości czytania waha się w granicach od 200 do 400 słów na minutę i że większość ludzi bliższa jest niższemu progowi tego zakresu. Poprawa zdolności czytania zaobserwowana po kursach z użyciem tachistoskopu miała w rzeczywistości niewiele wspólnego z treningiem, lecz spowodowana była raczej wzrostem motywacji uczestników w ciągu kilku tygodni, który sprawił, iż byli oni w stanie osiągnąć najwyższą wartość swojego normalnego zakresu. Do innego wyjaśnienia niepowodzenia przedstawionego podejścia możemy dojść, odwołując się do podstawowej zasady obserwacji: aby zobaczyć coś wyraźnie, oko musi najpierw pozostać nieruchome w relacji z postrzeganym obiektem.
 
30 ostatnich lat
Chociaż stopniowo zaczęto zdawać sobie sprawę, że tachistoskop nie stanowi uniwersalnego rozwiązania problemu szybkiego czytania, technika ta jest przydatna jako część podstawowego zestawu ćwiczeń.

Tematy